Ciekaw jestem, co trafiło już wam pod koła w waszej karierze. Ja już przejechałem po szklanej butelce coli (skończyło się tylko szarpnięciem i leciutko naciętą oponą) oraz najechałem na fartuch błotnika leżący na ekspresówce (byłby wyminięty, gdyby nie samochód, który go uderzył i wepchnął mi go pod koła). Chwile strachu, ale bez wywrotki. Jak to bywało u was?
Ostatnio edytowany przez gigant (2009-08-31 08:33:02)
Offline
mi pod tylne koło wbiegł kot ... ale nic sie nie stało .. prawie bynajmniej mi a z kotem chyba nie ciekawie
Offline
u mnie też kol wleciał pod tylne koło przy predkości 160km/h, odbił się i poleciał do rowu. prawdopodobnie niestety klęknął
Offline
Użytkownik
Dzisiaj na autostradzie na zwężeniu jadąc za osobówką wjechałem na taką platformę do której przytwierdzone są te biało-czerwone blachy. Pewnie jakiś TIR go ściągnął na jezdnię, urwał blachę a Panowie Drogowcy już nie posprzątali. Fakt, mogłem dać sobie większy dystans od osobówki ale o 4 nad ranem i tak zobaczył bym ten czarny półkrawężnik w ostatniej chwili. Jak na razie nie zauważyłem zmian w ogumieniu i felgach a i motocykl jeździ prosto.
Offline
Użytkownik
pare razy hamowałem awaryjnie przez jeża ;]
kiedyś w pewnej wiosce z furtki wyskoczył jak torpeda owczarek niemiecki, naszczęście minołem go o włos - ale ciśnienie ładnie podskoczyło
Offline
na razie nawinął się tylko gwóźdź który pomimo iz wszedł 2cm nie przebił opony, ale raz po wyjsciu z zakretu oczom mym na wąskiej drodze bez pobocza ukazał się piękny dorodny stojący na środku bocian, który z dosyc duuuzymm opoznieniem raczył zabrać swój kuper sprzed kół.
Offline
Ojciec Moderator - Naczelny Baner PBC
Opuszi napisał:
Zapytajcie Krzysia Mielnika, co ugrillował na swoim wydechu
Są zresztą fotki gdzieś w galerii, jak pamiętam...
Opuszi, znalazłem fotki, dobrze że się animals nie przyczepił
Dla nie zorientowanych - rozjechałem psa, kota lub lisa na autostradzie w Czechach, właściwie to go rozciąłem na pół przy nieco ponad 140 km/h. Masakra i rzeźnia.
Sorry, za te zdjęcia, ale mój pierwszy sezon motocyklowy był bardzo obfity w różnorodne doświadczenia
Offline
wow fajie było to myc pewnie
Offline
Raz mała sarna postanowiła przeprawić się z jednej strony jezdni na drugą jej
stronę jakieś 10cm od mojego przedniego koła. Było ciepło.
A drugi raz to jakaś rozmarzona, głupia pizda w słuchawkach na uszach wlazła na
jezdnię, gdy się rozpędzałem - siwy dym chopy..... ale na szczęście jej nie trafiłem.
Offline
No we mnie trafił tylko rozmarzony nietoperz... Musiałem trafić pomiędzy jego stęknięcia, bo nie wychwycił mojej obecności i zajechałem mu drogę. Trafił w but i tyle go widziałem.
Offline